O dokładnych szczegółach i motywach zabójstwa prokuratura na chwile obecną nie chce mówić. Podejrzanemu grozi od 8 lat pozbawienia wolności nawet do dożywocia.
Pewne jest natomiast, że dziecko po wyjściu ze szpitala nie trafi do matki. Co więcej kobiecie ograniczono już władzę rodzicielską nad dwójką jej córek. Prokuratura nie zgadza się z decyzją o braku zastosowania tymczasowego aresztu i zapowiada złożenie zażalenia w tej sprawie do Sądu Okręgowego.
Dwóch mężczyzn odpowie przed sądem za wywołanie alarmu bomowego w 2017 roku. Wtedy ktoś zadzwonił na 112 z informacją, że w budynku mieszkalnym przy ul. Towarowej został podłożony ładunek wybuchowy. Wszystkie służby zostały wysłane na miejsce, a mieszkańcy ewakuowani. Alarm był fałszywy.
Trzy osoby w ubiegłym roku zginęły na torach w okolicy Zazamcza . W lutym pod kołami pociągu znalazła się starsza kobieta, w lipcu pociąg zabił 26 letniego mężczyznę. Ostatnią ofiarą był 16letni uczeń pobliskiej szkoły. Chłopak wszedł na torowisko w niedozwolonym miejscu wprost pod nadjeżdżający od strony Torunia pociąg pośpieszny. Prokuratura po dokładnym sprawdzeniu stwierdziła, że te śmierci nie były samobójstwami.
Na chwilę obecną protest ogranicza się do 20-minutowych przerw od wykonywania obowiązków przez pracowników kilka razy w ciągu dnia. Zatrudnieni w tym sektorze mają również wysyłać do premiera rządu czerwone kartki i pisać listy w sprawie podwyżek do posłów i senatorów.
Sprawa dalej będzie wyjaśniana we włocławskiej prokuraturze, a czynności są bezpośrednio realizowane zarówno we Włocławku i jak w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. Podejrzanym grozi od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.
Prokuratura Rejonowa prowadzi śledztwo. Do przesłuchania ma wielu świadków. Odpowiedzi na wątpliwości żony mają rozwiać dokładne wyniki sekcji zwłok, na które trzeba jeszcze poczekać.
Prokuratura Rejonowa prowadzi już śledztwo w tej sprawie. W związku z tym, podjęto specjalne kroki aby ustalić przyczynę zgonu. Żona zmarłego uważa, że do śmierci jej męża przyczynili się policjanci brutalnie go bijąc. Jak udało nam się ustalić kobieta będzie wnioskowała o udostępnienie zapisów monitoringu z 31 lipca oraz 1 sierpnia.
Policja jak twierdzi kobieta była bardzo agresywa w swoim działaniu odmawiając Marcinowi nawet szklanki wody. Następnie miał zostać przewieziony przez mundurowych do więzenia, krążą różne wersje odnośnie tego gdzie zmarł pan Marcin, zrozpaczona żona wie dziś tylko, że zgon nastąpił 1 sierpnia. Ma jednak wiele pytań i wątpliwości.
Przeciwko dwójce podejrzanych skierowano akt oskarżenia do Sądu Rejonowego w Radziejowie. Poczynili szkody na ok. 12,5 tysiąca złotych.
UWAGA! Ten serwis używa cookies i podobnych technologii. Brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to. Więcej
The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.