Tyle, ile w pamięci zostało… O patriotyzmie, miłości do małej ojczyzny – Lubrańca i wreszcie o najpiękniejszych wspomnieniach z dzieciństwa opowiadał podczas wczorajszego spotkania w siedzibie
Lubranieckiego Centrum Dziedzictwa Kulturowego potomek słynnego rodu herbu Gryfin – Bronisław Grodzicki.
Największe zasługi dla rozwoju edukacji i kultury na terenach Lubrańca i okolicznych miejscowości miała seniorka rodu, siostra ojca autora książki „Jak daleko sięga pamięć” – Maria Amelia Grodzicka herbu Grabie, która związana z Kujawskim Stowarzyszeniem Zjednoczonych Ziemianek. To ona założyła szkołę rolniczą dla dziewcząt – obecnie Zespół Szkół w Marysinie.
Wybuch I i II wojny światowej wywarł ogromne piętno na całej rodzinie Grodzickich. Kolejne wysiedlenia, tułaczka,poszukiwanie własnej tożsamości w historycznej zawierusze sprawiły, że rodzinne wspomnienia, fotografie, pamiętniki stały się orężem pomagającym pokonać okupanta, a następnie przeżyć czasy, w których cały majątek Grodzickich przeszedł na rzecz państwa.
– Byłem otoczony ludźmi, którzy przeżyli zabory,rugi pruskie, to ze strony ojca – podkreśla Bronisław Grodzicki.- Ze strony mamy historia rodu jest równie bogata, bowiem jej rodzina mieszkała na wschodnich terenach dawnej Rzeczypospolitej Polskiej. Tam też przeżyli rewolucję i zostali zmuszeni do ucieczki. Podburzana przez bolszewików ludność miejscowa nie miała poczucia polskiej tożsamości, co najbardziej odczuli wypędzani ziemianie.
Jak podkreślał wielokrotnie podczas autorskiego spotkania Bronisław Grodzicki – wspomnienia podzielone między Lubraniec, Morzyce i Włocławek sprawiły, że stał się człowiekiem nie jednej, lecz prawie dwóch epok. Z ogromnym wzruszeniem wspomina także lata edukacji we włocławskim gimnazjum imienia Jana Długosza. – Całe grono pedagogiczne tej szkoły z okresu międzywojennego, niestety, zginęło w obozach lub zmarło na obczyźnie – dodaje Bronisław Grodzicki.- Jedynie katecheta ksiądz Tadeusz Guzenda przeżył ten wojenny koszmar. Choć ja najmilej wspominam księdza Stanisława Piotrowskiego. Skompletować kadrę nauczycielską tym czasie nie było rzeczą łatwą. Jednak ksiądz kanonik Teofil Mirski potrafił i tę przeszkodę pokonać, a wszystko dla dobra uczniów. Dość wspomnieć, że świadectwo maturalne wręczał mi sam Prymas Polski ksiądz kardynał August Hlond.
To, co udało się ocalić w pamięci, przelał na papier obiecując, że kolejne wspomnienia już wkrótce.
Monika Grzanka
UWAGA! Ten serwis używa cookies i podobnych technologii. Brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to. Więcej
The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.