Kilka dni temu w bloku przy ul. Kraszewskiego wybuchł pożar. Jego przyczyny do dziś pozostają niewyjaśnione. Do naszej redakcji zgłosiła się kobieta, której mieszkanie spłonęło. Straciła ona cały cały dorobek życia, dodatkowo znajduje się w trudnej sytuacji finansowej. Zdaniem poszkodowanej Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie nie wykazuje dostatecznego zainteresowania jej sytuacją.
– Do wczoraj moje telefony były albo nie odbierane, albo odrzucane, lub też nikt nie miał dla mnie czasu – skarży się Małgorzata Gałkiewicz, lokatorka spalonego mieszkania.
Zarzuty lokatorki odpiera dyrektor MOPR.
– Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie i służby socjalne miasta uruchomiły odpowiednie procedury – mówi Piotr Grudziński, dyrektor MOPR. – Osoby, które ucierpiały w pożarze otrzymały od nas specjalne świadczenia, które pomogą przywrócić mieszkanie, przynajmniej w części, do stanu używalności.
Kobiecie udało się spotkać z zastępcą prezydenta, Barbarą Moraczewską. Miasto złożyło propozycję przyznania lokalu zastępczego.
– Kobieta nie chciała lokalu zastępczego, motywowała to faktem, iż musi być tutaj, w mieście, ze względu na fakt, iż jej syn musi mieć blisko do szkoły.
Straty w mieszkaniu wyceniono na ponad 40 tys. złotych. Do tematu wrócimy niebawem.
Więcej w dzisiejszym wydaniu Pulsu Miasta.
UWAGA! Ten serwis używa cookies i podobnych technologii. Brak zmiany ustawienia przeglądarki oznacza zgodę na to. Więcej
The cookie settings on this website are set to "allow cookies" to give you the best browsing experience possible. If you continue to use this website without changing your cookie settings or you click "Accept" below then you are consenting to this.