Gdzie i w co lokować oszczędności, gdy inflacja je „zjada”?

Dobrze mieć oszczędnością, a co więcej jest to po prostu konieczne. Fundusz awaryjny, który przyda się nam w niespodziewanych wypadkach czy poduszka bezpieczeństwa finansowego, niezbędna, gdy stracimy pracę czy możliwość zarobkowania. Tylko, jak zabezpieczyć nasze pieniądze przed inflacją?

Inflacja. O co chodzi?

Właśnie, o co w tym wszystkim chodzi… Ceny rosną w błyskawicznym tempie, ostatnio widzianym w tym kraju dwie dekady temu. Część z nas nawet nie pamięta, jak to wyglądało i teraz po prostu sytuacja jest zupełnie nowa. Przywykliśmy do trzymania pieniędzy na kontach oszczędnościowych czy lokatach bankowych, które nie tylko zapewniały całkowite bezpieczeństwo, ale także niewielkie, bo niewielkie, ale systematyczne odsetki. W ten sposób nasze pieniądze były chronione i nie traciły swojej mocy nabywczej. Teraz ceny galopują błyskawicznie, a za nasze oszczędności możemy kupić coraz mniej. Czy da się jeszcze wyjść z tej sytuacji obronną ręką?

Spłać kredyt

Zacznij od najprostszego działania i jeśli masz jakiekolwiek oprocentowane zadłużenie, zwróć natychmiast pieniądze do banku. W ten sposób zaoszczędzisz na odsetkach, ale też na kosztach kredytu, które zostaną ci zwrócone w sposób proporcjonalny do czasu, który w myśl pierwotnej umowy pozostał ci na spłatę kredytu. Jest więcej niż pewne, że zaoszczędzisz w ten sposób zdecydowanie więcej, niż zarobiłbyś na odsetkach w „bezpieczny sposób”.

Przemyśl inwestycje długoterminową

Zupełnie inaczej będziemy chronić swoje pieniądze w długim, a inaczej w krótkim terminie. Jeśli wiemy, że nasze oszczędności nie będą nam potrzebne przynajmniej przez kilkanaście lat, przemyślmy ulokowanie ich w złocie. To dobra, antyinflacyjna inwestycja, bezpieczna i pewna. Złota nie da się dodrukować i jest więcej niż pewne, że nikt nie odkryje nowej kopalni, z której wydobędzie dziesiątki ton. Złoto jest silnie skorelowane z dolarem, który zdecydowanie się wzmacnia. Teoretycznie cena złota powinna więc spadać, więc poczekajmy chwilkę i kupmy złoto do naszego portfela.

A może kupić walutę Euro?

To naprawdę mocna waluta, która dobrze trzyma się na rynku. Owszem, także w krajach ze strefy euro mamy do czynienia z inflacją, ale zdecydowanie niższą niż w Polsce. Jeśli ulokujemy te pieniądze na oprocentowanym rachunku, w dłuższym terminie nie powinniśmy stracić. Oczywiście nikt nam nie zagwarantuje, że kurs euro wzrośnie, ale biorąc pod uwagę, co wyczynia nasz bank centralny, to raczej pewne. Można także przemyśleć inne waluty: frank szwajcarski, który jest stabilny i pewny czy koronę norweską, której wartość „poręczają” złoża surowców w tym kraju.

A może obligacje?

Nasz skarb państwa systematycznie się zadłuża, także u ans, obywateli. Robi to przez emisje obligacji. Nie są one w tej chwili najwyżej oprocentowane, ale lepsze coś niż nic. Zaletą tych papierów wartościowych jest spokój i możliwość ulokowania w nich oszczędności na stosunkowo krótki, bo już półroczny okres. To zapewnia nam szybki dostęp do pieniędzy, w razie niespodziewanej potrzeby.

A może kupić coś innego?

Naprawdę wiele osób myśli w ten sposób, a to nakręca inflacje. Proste sprzedawcy, widząc, że jest zainteresowanie, pozwalają sobie na coraz większe podnoszenie cen, a my kupujemy, myśląc, że trzeba zrobić to natychmiast, bo jutro będzie jeszcze drożej. To właśnie od kilku lat dzieje się z rynkiem nieruchomości. Oczywiście, jeśli planujesz zakup od dłuższego czasu, nie warto czekać. Tylko nie kupuj nic na siłę, bo może się przyda, pozbywając się oszczędności. Te, w niespokojnych czasach po prostu trzeba mieć.